[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Shane uśmiechnął się.
- Cieszę się. Jak dobrze cię słyszeć.
- Tak - rzekła cierpko. - Właśnie słyszę, jaki jesteś uszczęśliwiony.
- Miałem trochę trudny okres - przyznał i zwiesił głowę.
- A ja słyszałam co innego. Udało ci się, Shane. Jesteś szefem EPH.
To wspaniale.
Powinno być wspaniale, pomyślał. Ale teraz nie miało to dla niego
znaczenia. Jak mogłoby mieć, skoro kobieta, dzięki której wygrał tę posadę,
odeszła?
Milczenie po drugiej stronie słuchawki musiało zaniepokoić siostrę.
- Powiesz mi, co jest grane? - zapytała.
- Nie wiedziałbym nawet, od czego zacząć.
- Większość ludzi zaczyna od początku - powiedziała Fin i Shane
wiedział, że się uśmiecha. - Proponuję jednak, żebyś zaczął od
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
wyjaśnienia, co cię tak gnębi?
- Co mnie gnębi? - powtórzył w zamyśleniu. - To za mało
powiedziane, jak na to wszystko, co czuję. - Do diabła. Co właściwie
czuł? Nie pamiętał, żeby czegoś podobnego wcześniej doświadczył, takiego
uczucia, które sprawiało, że wydawało mu się, że ma za małą klatkę
piersiową. Jakby coś go rozsadzało od środka, a serce pozostawało puste.
Może już nigdy nic nie poczuje?
- Pogadajmy, Shane.
- Chodzi o Rachel - wyrzucił z siebie. - Odeszła - powiedział
łamiącym się głosem.
- Co masz na myśli?
Zmarszczył brwi. Nie sądził, że tak trudno mu będzie o niej
rozmawiać. Zaschło mu w gardle.
- A co mogę mieć na myśli?
- Rzuciła pracę?
- Tak.
- Dlaczego?
Zacisnął wargi, zamknął oczy i odchylił głowę na oparcie fotela.
- Bo jestem idiotą - powiedział po prostu. Fin roześmiała się.
- Wiedziała to od tak dawna, a pracę rzuciła dopiero teraz, więc co
jeszcze się wydarzyło?
- My... - Shane zaciął się i potrząsnął głową. - Nie twoja sprawa,
Fin.
- Hurra! - powiedziała. - Najwyższa pora.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Co?
- Spałeś z nią.
- Powiedziałem, że nie twoja sprawa. - Dlaczego siostra
blizniaczka, jedyna osoba na świecie, która powinna być zawsze po jego
stronie, cieszy się z jego żałosnego położenia?
- No i co? Powiedziałeś jej, że ją kochasz? Podniósł się jak rażony
prądem i w szybie okna zobaczył swoją przestraszoną minę.
- Kto tu coś mówi o miłości?
- Och, Shane, kocham ciÄ™, ale naprawdÄ™ jesteÅ› idiotÄ….
- Dziękowałem ci już za telefon?
- Na miłość boską, wszyscy poza tobą przynajmniej od roku
widzieli, że Rachel za tobą szaleje.
- Co takiego? - Jeśli to prawda, dlaczego on samo tym nie wiedział?
Dlaczego nikt mu nie powiedział? Do diabła, dlaczego on sam niczego nie
zauważył?
- I pewnie ty czujesz teraz to samo.
Potrząsnął głową.
- Nie jestem zakochany.
- Naprawdę? - naciskała siostra. - To powiedz mi, jak się czujesz,
gdy Rachel odeszła?
Shane skrzywił się.
- Tylko szczerze - dodała Finola, a jej głos był życzliwy i
współczujący.
- Beznadziejnie - wymamrotał w końcu, wyznając coś, co zbyt
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
długo trzymał w ukryciu. - Bez niej nic nie jest w porządku. Nic nie
działa. Nie mogę pracować. Nie mogę myśleć. Nie mogę spać. Do diabła,
Fin. Nie chciałem tego.
- Nie, nie chciałeś. Po prostu masz szczęście.
- Mam szczęście, że tak fatalnie się czuję?
- Nie, Shane - sprostowała z niecierpliwym westchnieniem. - Masz
szczęście, że masz szansę przeżyć coś niezwykłego. Większość ludzi nigdy
nie znajduje tego, co ty dostałeś. Nie zepsuj tego.
Potrząsnął głową, jakby chciał zaprzeczyć jej słowom. Ale nie mógł.
- Już to spieprzyłem. Fin, ona nie chce ze mną rozmawiać. Nie chce
mnie widzieć.
- Więc musisz wpaść na jakiś pomysł, jak to naprawić.
- Aatwiej powiedzieć, niż zrobić. - Nikt nigdy nie mówił, że to
będzie łatwe. Nic, co jest wartościowe, nie przychodzi łatwo, Shane. -
Zapadło milczenie.
- Zaufaj mi, wiem coś o tym - dodała.
Shane wiedział, że Finola mówi na podstawie własnego
doświadczenia. Wiele w życiu przeszła, zanim odnalazła szczęśliwą
ścieżkę. Ale to, że ona i Travis się odnalezli, nie oznaczało, że jemu i
Rachel było przeznaczone to samo.
Czy to może być prawda?
A może Fin miała rację?
Może to jest takie proste?
Może te uczucia, które od kilku tygodni nie dają mu normalnie żyć, to
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
miłość?
- Shane - powiedziała cicho Fin i Shane skoncentrował się na jej
słowach. - Za długo żyłam wyłącznie dla firmy. Zapomniałam o tym, żeby
mieć jakieś własne życie. Ale teraz moje życie jest wspaniałe, bo jestem z
mężczyzną, który mnie kocha. Odnalazłam córkę i znowu będę mamą.
- Wiem i cieszÄ™ siÄ™ z tego...
- Tego samego szczęścia życzę i tobie - przerwała mu, nie
pozwalając dokończyć. - Nie pozwól Rachel uciec. Nie zmarnuj swojej
szansy na miłość.
Gdy w końcu rozłączył się z Fin, długo jeszcze siedział zapatrzony w
okno. Jej słowa krążyły mu po głowie. Nie mógł o nich zapomnieć. Miłość.
Rachel. Szansa na szczęście.
Cisza gabinetu sprawiła, że zapragnął jak najszybciej stamtąd wyjść.
Gdy przemierzał puste o tej porze korytarze redakcji  The Buzz", odgłos
jego kroków odbijał się echem od ścian. Czuł ogromną odpowiedzialność,
jaka na nim spoczywała - miał przejąć kierownictwo nad całym
budynkiem. Za wszystko, co się w nim będzie działo, to właśnie on będzie
odpowiedzialny. Dziwne, ale czuł, że coś go wypełnia i jednocześnie
zostawia dziwnÄ… pustkÄ™ w sercu.
Przynależał do tego miejsca, ale kobiety, która powinna należeć do
niego, nie było.
Nagle z całą jasnością zdał sobie sprawę, że bez Rachel wszystko, co
na niego czekało, nie miało wartości. Fin miała rację. Jeśli szybko nie
przejmie inicjatywy, nie zrobi czegoś, żeby przekonać Rachel, by dała mu
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
jeszcze jedną szansę, skończy dokładnie tak, jak jego ojciec - zostanie sa-
motnym facetem, który żałuje tego, jak wygląda jego życie.
Patrick Elliott szalenie kochał swoją żonę, ale tak pochłonęły go
sprawy firmy, którą stworzył, że stracił większość z ich wspólnego życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl