[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- SÅ‚odziutka, klucz.
- Och, przepraszam, wolniej kojarzÄ™. - Wydo­
była klucz z kieszeni kurtki. - Nie nazywaj mnie
słodziutką.
- Chciałem powiedzieć: detektywie Słodziut-
57
ka. - %7łachnęła się, a on chwycił jej dłoń, umieścił
w niej klucz i zamknÄ…Å‚ wokół niego paÅ‚ce. - Dobra­
noc.
- Aha. Dziękuję za podwiezienie.
Ponieważ wydawaÅ‚o siÄ™ to jej wÅ‚aÅ›ciwe, zatrzas­
nęła mu drzwi przed nosem.
Następnie zrzuciła kurtkę; syknęła, zdejmując
buty. Nastawiła budzik, a potem twarzą w dół
zwaliła się w ubraniu na łóżko i natychmiast zapadła
w kamienny sen.
Cztery i pół godziny pózniej kończyła poranną
odprawÄ™ w sali konferencyjnej komisariatu i dopija­
ła czwartą filiżankę kawy.
- Przepytamy okolicznych mieszkaÅ„ców - po­
wiedziaÅ‚a. - W tego rodzaju osiedlach ludzie zwra­
cajÄ… uwagÄ™ na sÄ…siadów. Sprawcy musieli przyje­
chać samochodem i wywiezć te wiÄ™ksze przed­
mioty. W skradzionym sportowym bmw tyle by siÄ™
nie zmieściło. Mamy dokładny opis tego samochodu
i rozesłaliśmy go do wszystkich posterunków.
Porucznik Kiniki skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. ByÅ‚ mocno zbu­
dowanym mężczyzną. Miał czterdzieści pięć lat
i lubił dowodzić.
- Wybrali klub Starfire jako nowe Å‚owisko.
Chcę, żeby rozejrzało się tam dwóch naszych ludzi.
W zwykłych ubraniach - dodał, co oznaczało, że
detektywi nie powinni zakładać garniturów. - Nie
rzucajmy siÄ™ w oczy.
- Hickman i Carson odwiedzajÄ… lombardy, prze-
58
pytają znanych nam paserów. - Ally przeniosła
wzrok na swoich bliskich współpracowników.
- Niczego tam nie znajdziemy. - Hickman uniósł
dłonie. - Lydia i ja mamy parę dobrych zródeł i już je
sprawdziliÅ›my. Nikt nic nie wie. Uważam, że kto­
kolwiek to robi, korzysta z innego kanału zbytu.
- Mimo to na wszelki wypadek miejcie na to oko
- polecił Kiniki. - Co z wersją ubezpieczeniową?
- Mamy do czynienia z siedmioma włamaniami
i piÄ™cioma firmami ubezpieczeniowymi - odpowie­
działa Ally. - Nadal próbujemy ustalić związek, ale
jak na razie znalezliśmy się w ślepym zaułku.
- Potarła obolały kark i ponownie zerknęła na
wykaz. - Dwie kobiety czeszÄ… siÄ™ w tym samym
salonie. Różne fryzjerki, odmienna częstotliwość
i godziny. Dwóch pokrzywdzonych skorzystało
w ciągu ostatnich sześciu miesięcy z usług tej samej
firmy cateringowej i to sprawdzamy. Jak dotÄ…d
jedyny wspólny element Å‚Ä…czÄ…cy te sprawy to wie­
czór spędzony w mieście.
- Opowiedz o klubie Blackhawka - poleciÅ‚ Ki­
niki.
- Znakomicie prosperuje - zaczęła Ally. - Przy­
chodzą tłumy; różni goście o rozmaitych porach, ale
raczej bogaci. Pary, single, grupy. Dobry system
zapewniania bezpieczeństwa. Są kamery, staram się
o uzyskanie taÅ›m. Sloan jest czÅ‚owiekiem do wszyst­
kiego, ma dostęp wszędzie. W sali z barem jest sześć
stolików, a w klubowej trzydzieści dwa. Ludzie,
kiedy siÄ™ zaprzyjazniajÄ…, zsuwajÄ… je razem. Jest
59
szatnia, ale nie wszyscy zawracają sobie nią głowę.
Kiedy zaczynają się tańce, na stolikach zostaje masa
torebek.
- Ludzie szybko nawiÄ…zujÄ… znajomoÅ›ci, rozma­
wiają z obcymi - dodała Lydia. - Zwłaszcza młodsi
goÅ›cie klubu. CzÄ™sto dosiadajÄ… siÄ™ do cudzych stoli­
ków, panuje swobodna atmosfera. Krew krąży szyb­
ciej, wszyscy tracą czujność. A kiedy Blackhawk
przechodzi przez salę, czuje się szczególną aurę.
- Aura? - powtórzył Hickman. - Czy to termin
kryminologiczny?
- Kobiety patrzÄ… na niego, a nie na swoje torebki.
- To prawda. - Ally wstała i podeszła do tablicy,
na której widniała lista pokrzywdzonych i wykaz
skradzionych przedmiotów. - Wśród ofiar zawsze
jest kobieta. Na liście nie ma żadnego samotnego
mężczyzny. Kobiety są głównym celem. Co kobieta
nosi w torebce?
- To - odpowiedział jej Hickman - jest jedną
z najbardziej tajemniczych zagadek.
- Klucze - kontynuowaÅ‚a Ally. - Portfel z ja­
kimś dowodem tożsamości i kartami kredytowymi.
Fotografie dzieci, jeÅ›li je ma. W żadnym okradzio­
nym domu nie mieszkaÅ‚y dzieci. JeÅ›li sprowadzi­
my wszystko do tego podstawowego elementu,
szukajmy najpierw kieszonkowca. KogoÅ› o zrÄ™cz­
nych palcach, kto potrafi wyjąć z torebki to, co go
interesuje, a potem wsunąć na miejsce, zanim
ofiara się połapie. Aha, przedtem zrobić odcisk
klucza.
60
- Skoro zabiera portfel, dlaczego miałby go
zwracać? - zastanawiał się Hickman.
- %7łeby ofiara się nie zorientowała, aby zyskać na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl