[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fotelach.
- Ostatnim razem, kiedy tu z nimi przyjechałem, zaraz po wejściu do
sklepu rozbiegli siÄ™ w przeciwne strony. W Rotanbonga nie ma
supermarketów, a przynajmniej takich dużych jak tu.
- Uwielbiamy supermarkety! - oznajmili zgodnie.
- Pamiętacie, co wam mówiłem? - Spojrzał na nich wzrokiem, który
mógłby przerazić nawet dorosłego.
Odpowiedziała mu cisza.
- Ostatnim razem zupełnie się wściekły - powiedział cicho do Lacey.
- Wściekły? - spytała szeptem.
- Znalazłem Doreen w dziale ze słodyczami. Objadała się cukierkami.
Danny siedział po drugiej stronie hali owinięty po czubek głowy papierem
toaletowym.
Pomimo jego srogiego spojrzenia nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Zupełnie nie było mi do śmiechu - oznajmił grobowym tonem.
- Oczywiście, że nie. - Próbowała się powstrzymać, ale bezskutecznie.
Zanosiła się od śmiechu.
- Zaraz sama siÄ™ przekonasz.
Nabrała głęboko powietrza i powiedziała z powagą:
- Jestem pewna, że jakoś damy sobie radę.
- Ja też, ponieważ mam plan.
- Jaki?
- Zabiorę Danny'ego do sklepu z częściami samochodowymi. Muszę coś
kupić do traktora.
S
R
- Niee! - jęknął Danny. - Ja chcę do supermarketu!
- Dobrze, zabiorÄ™ Doreen i...
- Niee! - Doreen nie pozostawiła cienia wątpliwości odnośnie tego, co
myśli o takim pomyśle. - Chcę iść z Lacey do supermarketu.
- Zostanę z nimi w samochodzie - zadecydował, zmieniając plan. - Jak
wrócisz, pójdę po części do traktora.
Tym razem oboje zgodnie zaprotestowali.
- Ethan - powiedziała miękko Lacey, kładąc dłoń na rękawie jego kurtki.
- Idz po swoje części, a my zrobimy zakupy.
- Tak! - krzyknęli ochoczo.
Spojrzał na rękaw, a ona pospiesznie cofnęła rękę. Na samą myśl o tym,
co czułaby, dotykając jego nagiego ramienia, poczuła wewnętrzne drżenie.
Nie jest kobietą, która poddaje się nastrojom. Jest chłodna, opanowana,
spokojna. Taka jest Lacey McCade. Nie można zostawić jednego mężczyzny i
niedługo potem odczuwać czegoś podobnego w stosunku do innego.
A jednak. Nie mogła zaprzeczyć temu, co przed chwilą poczuła. Zapewne
to reakcja na przewlekły stres. Próba ucieczki przed odpowiedzią na pytanie,
co zrobić ze swoim zagmatwanym życiem.
Prawdziwym życiem.
- Nie wiesz, w co się pakujesz - ostrzegł ją Ethan.
- Dzieci - zwróciła się do Danny'ego i Doreen. - Przestańcie na chwilę
skakać i posłuchajcie mnie.
Ethan nie spuszczał z niej wzroku.
- To jest sklep, w którym musimy kupić potrzebne rzeczy. Za wszystkie
wybrane produkty trzeba zapłacić. Nie są za darmo i nie należą do nas, dopóki
za nie nie zapłacimy. Czy to jest jasne?
Skinęły głowami. Ethan przewrócił oczami.
S
R
- To jest sklep z jedzeniem, a nie z zabawkami. Nie można bawić się
niczym, co znajduje się na półkach. Jasne?
Ponowne skinienie głowami. Ethan westchnął głośno. Jak może być tak
naiwna?
- Nigdy tu nie byłam, więc będę potrzebowała waszej pomocy. Nie
możecie mnie zostawić samej, żebym się nie zgubiła.
Skinienie głów. Ethan jęknął.
- Każde z was może sobie wybrać jedną rzecz, której nie ma na mojej
liście, pod warunkiem, że będzie zdrowa. %7ładnych cukierków, lodów albo
chipsów. Zrozumiano?
Skinęły ochoczo głowami.
- %7ładnych lodów? - spytał Ethan.
- Tylko zdrowe jedzenie - oznajmiły.
- Zobaczysz, nic z tego nie wyjdzie - ostrzegł ją.
- Założę się, że wyjdzie.
- Nie robię już dziś żadnych zakładów. Doreen? Danny?
Dzieci patrzyły na niego niecierpliwie, czekając aż się zgodzi.
- Nie chcę, żeby do sklepu z częściami samochodowymi przyszedł po
mnie szeryf, rozumiecie?
Niepewnie skinęli głowami.
- Mam tu otwarty rachunek - zwrócił się do Lacey. - Nie musisz płacić
gotówką. Spotkamy się przy samochodzie.
Otworzył drzwi, założył kapelusz i ruszył na drugą stronę ulicy.
Uwielbiała na niego patrzeć. Pewny krok, silne ramiona, wyprostowana
sylwetka. Dopiero kiedy zniknął z pola widzenia, zwróciła się w stronę dzieci.
Wzięła je za raczki, zdając sobie sprawę, że dawno nie czuła się tak szczęśliwa,
jak w tej chwili.
S
R
Weszli do sklepu. Dzieci rzeczywiście były w takim magazynie po raz
drugi w życiu i Lacey nie mogła nadziwić się spontaniczności ich reakcji.
Zaczęła patrzeć na wszystko ich oczami i sprawiało jej to niekłamaną
przyjemność. Były ciekawe wszystkiego i zadawały miliony pytań, ale
zachowywały się bardzo grzecznie. W każdym dziale zastanawiały się, co
sobie wybrać.
W końcu Doreen zdecydowała się na paczkę bekonu.
Danny wziął paczkę jogurtów, dla siebie i siostry.
Lacey wybrała lody czekoladowe. Dla Ethana.
Dwukrotnie sprawdziła, czy kupiła wszystko, co znajdowało się na ich
liście i ruszyli do kasy.
Była czynna tylko jedna. Kasjerka była młodą dziewczyną, nie więcej niż
siedemnastoletnią. Kasztanowe włosy miała związane w koński ogon, a na jej
piersi widniała tabliczka z imieniem. Nazywała się Alice.
- Proszę zapisać wszystko na rachunek Ethana Blacka - powiedziała
Lacey, pokazując blizniakom, jak ustawiać towary na taśmie.
Alice spojrzała na nią spod oka.
- Ethana?
- Jestem jego nianią - próbowała tłumaczyć.
Zobaczyła przez duże okno wystawowe, że Ethan właśnie wychodzi ze
sklepu z częściami motoryzacyjnymi, niosąc w ręku sporych rozmiarów
paczkÄ™.
- Nie wiedziałam, że Ethan potrzebuje niani.
- Nie Ethan, tylko dzieci - wyjaśniła, spoglądając na blizniaki, które
szeroko się do niej uśmiechały.
- Są do niego bardzo podobne! - wykrzyknęła Alice.
- Najwyrazniej nie było cię tu w zeszłym tygodniu. To jest Doreen i
S
R
Danny, siostrzeńcy Ethana, którzy przez jakiś czas będą z nim mieszkać.
Widziała przez okno, jak Ethan ładuje paczkę do furgonetki.
- Siostrzeńcy - powiedziała z rozczarowaniem, ale także z ulgą Alice. A
więc najbardziej atrakcyjna partia w okolicy jest nadal do wzięcia.
W tym momencie do sklepu wszedł Ethan. Alice spojrzała na niego
wzrokiem, jakim zwykle nastolatki obrzucajÄ… idoli z grup rockowych albo
gwiazdy filmowe. Lacey utwierdziła się w przekonaniu, że dziewczyna jest w
Ethanie zadurzona.
Mówiąc szczerze, całkiem dobrze ją rozumiała. Ethan wyglądał jak
prawdziwy kowboj, romantyczny bohater, któremu nie sposób się oprzeć.
Wiedziała, że jest to ostatnia rola, w której Ethan czułby się dobrze.
- Cześć, Ethan - rzuciła rozpromieniona Alice. - Ujeżdżałeś ostatnio
jakiegoÅ› byka?
Lacey czekała na odpowiedz Ethana. Ujeżdżanie byków?
- Ostatnio patrzę na byki pod nieco innym kątem niż dawniej - powiedział
obojętnym głosem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]