[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słowo. Z twarzy dziewczyny powoli znikało przera-
żenie, a po chwili zdobyła się na słaby uśmiech pod
adresem chłopaka.
Obiecaj, że zabierzesz mnie na drinka, jeśli
stąd wyjdziemy szepnęła.
Sean nie puszczał jej dłoni, gdy strażacy zdej-
mowali kamień po kamieniu, starając się nie naru-
szyć sterty gruzu tuż nad przysypanymi.
Czy w tej sytuacji można im podać tlen? Em-
ma zwróciła się do strażaka kierującego akcją. To
by im bardzo pomogło.
Jeszcze nie. Może się okazać, że będziemy
PO DY%7Å‚URZE 99
musieli użyć palnika acetylenowego do przecięcia
większych kamieni. Wystarczy nam ten jeden wy-
buch.
Gdy Amy nagle krzyknęła wniebogłosy, ratow-
nicy znieruchomieli.
Czy to był skurcz? spytał Sean półgłosem.
Jak będziesz czuła, że nadchodzi następny, ściśnij
moją rękę.
Dobrze wysapała Amy. Niech oni się
pospieszą... Nie wytrzymam dłużej.
Jeszcze trochÄ™, Amy. RobiÄ…, co mogÄ… powie-
dział Steve ledwie słyszalnym głosem.
Czas płynął nieubłaganie.
Trzy minuty między ostatnimi dwoma skur-
czami ostrzegł Sean Emmę. Poproś ich, żeby się
jednak pospieszyli.
Jeden ze strażaków musiał usłyszeć jego prośbę,
bo skinął głową i powiedział:
Zaraz podnosimy belkę. To nie potrwa długo.
Po chwili świadkowie akcji jak jeden mąż wes-
tchnęli z ulgą. Ratownicy natychmiast przenieśli
Amy na nosze i błyskawicznie zapakowali do kare-
tki, która ruszyła z piskiem opon, poprzedzana au-
tem policyjnym na sygnale.
Emma i Sean mogli teraz zająć się chłopakiem.
Przez cały czas rozmawiali z nim paramedycy z eki-
py ratunkowej, aby odwrócić jego uwagę od tego, co
siÄ™ dzieje.
Przygotujcie sobie zawczasu szynÄ™ oraz deskÄ™
przypomniał im Sean.
Nagle Emmę porwały czyjeś silne ramiona. To
100 JUDY CAMPBELL
jeden ze strażaków w ostatniej chwili przeniósł ją
dalej od walącej się ściany. Emma przeraziła się, że
Sean i Steve zostali przysypani. Przez chwilę sły-
chać było tylko wycie wiatru i szum deszczu. Potem
jednak rozległ się pełen irytacji głos Seana:
Panowie, kiedy go wreszcie uwolnicie?!
Dziesięć minut pózniej chłopak w kołnierzu orto-
pedycznym leżał już na specjalnej desce.
Na razie nic nie wiemy o jego innych obra-
żeniach. Trzeba zawiadomić traumatologię, że mają
mu prześwietlić miednicę, obie kości piszczelowe
i udowe. Jak myślisz, co jest z tą nogą?
Delikatnie obmacywała zakrwawioną kończynę.
Nie stwierdzam otwartego złamania, ale może
to być zmiażdżenie, wziąwszy pod uwagę ciężar,
jaki go przygniótł.
Utną mi nogę? wyszeptał chłopak.
Na pewno nie. Sean uśmiechnął się. Ale
przez jakiś czas nie będziesz mógł grać wpiłkę.
Gdy niesiono go do karetki, Steve rzekł pół-
głosem:
Dziękuję za uratowanie Amy.
Gapie rozchodzili się powoli, a strażacy stawiali
ogrodzenie dokoła zniszczonego budynku.
Zmarzłaś? Objął ją.
Nie, ale padam z nóg. Mimo to bardzo się
cieszę, że oboje żyją. Jutro muszę sprawdzić, co się
dzieje z Amy. Mam nadzieję, że dziecko urodzi się
zdrowe.
Wracajmy. Należy się nam coś gorącego.
Wsiedli do auta i niedługo potem znalezli się nad
PO DY%7Å‚URZE 101
jej domem. Sean postanowił odprowadzić ją pod
same drzwi. Na dole stanęli jak wryci.
Co... co to znaczy?
Ogródek zniknął, a przed progiem kłębiła się
woda.
Czy ty widzisz, co morze zrobiło z moim
ukochanym domkiem? Chwyciła go za ramię.
Zostań tutaj, a ja zobaczę, jak jest w środku.
Ruszył w stronę wejścia.
Otworzył drzwi i zapalił światło, by lepiej obej-
rzeć szkody. Gdy wrócił, Emma po jego minie
zorientowała się, że sprawy mają się kiepsko.
Nie nadaje siÄ™ do mieszkania. Na pewno nie
teraz. Nie martw się! To się da naprawić... ale nie
dzisiaj.
Ostrzegałeś mnie, że morze go zalewa przy-
znała. Dlaczego akurat dzisiaj? Pierwszej nocy?
Kochanie, to nie jest koniec świata. Jesteś
bardzo zmęczona i jest tylko jedno miejsce, gdzie
możesz się wyspać. U mnie!
Nie. Nie mogę. Nie wypada zaprotestowała.
Posłuchaj. Jedyne zapasowe spanie, jakie
mam, to cholernie niewygodna kanapa. A ponieważ
oboje mocno się zmęczyliśmy, ratując ludzkie życie
po nocy i w burzę, nie wyobrażam sobie, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]