[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– W południowym skrzydle uruchomił się alarm. – Dowódca wdał się w wyjaśnienia, a żołnierze
szczelnie otoczyli księcia.
– Tariq, znajdź Ann! Może coś jej grozić.
Zanim kuzyn potwierdził, że się tym zajmie, Raif z obstawą był w windzie do podziemnego
schronu.
– Chcę, żeby Ann Richardson, która jest moim prywatnym gościem, także znalazła się w schronie –
polecił książę kapitanowi Ronshanowi.
Oficer wydał polecenia przez radiotelefon.
– Czekam na meldunek, co się właściwie stało – powiedział sucho Raif.
– Włączył się alarm na trzecim piętrze – mówił kapitan. – Na parterze, pierwszym i drugim nic się
nie działo.
– Jak to możliwe? – Raif nie był ekspertem od systemów alarmowych, ale wiedział tyle, że intruz
w drodze na trzecie piętro musiałby pokonać trzy niższe kondygnacje, a wszędzie czekały na niego
pułapki. Praktycznie było niemożliwe, by się prześliznąć bez uruchomienia alarmu już na poziomie
parteru.
– Sprawdzamy zapis monitoringu, Wasza Wysokość – zapewnił oficer.
– Król został przetransportowany?
– Jego Królewska Mość jest otoczony swoją strażą przyboczną. Baliśmy się go ruszać w tym
stanie.
– A jeśli to bomba? – zdenerwował się Raif.
– Wyraźne polecenie lekarza – bronił się dowódca.
– Proszę mnie natychmiast połączyć z doktorem Plarem. – Raif nie będzie się krył w bunkrze, gdy
jego ojciec jest wystawiony na niebezpieczeństwo.
– Nosze nie zmieszczą się do windy – speszył się kapitan. – To narażałoby króla na cierpienie.
Raif zatrzymał się przed wejściem do schronu.
– Wracam na górę.
– Nie mogę księciu na to pozwolić.
– To rozkaz.
– Mam osobisty rozkaz od króla, żeby wszędzie i zawsze chronić życie Waszej Wysokości.
– Nie zatrzyma mnie pan.
Na sygnał kapitana gwardziści otoczyli księcia szczelnym murem.
– Król jest w niebezpieczeństwie! – wrzasnął wściekły Raif. Nie zostawi ojca samego.
Kapitan Ronshan tkwił w miejscu. W tym momencie znów otworzyły się drzwi windy i wyszli
z niej Tariq, Kalila i Ann. Raif powstrzymał się siłą woli, bo jego pierwszą reakcją była chęć, by
porwać ją w ramiona.
– Co się dzieje? – spytała zaniepokojona Ann.
– Nic takiego. Normalne środki ostrożności. Prawdopodobnie spięcie w systemie alarmowym.
Nie chciał jej straszyć podejrzeniem, że objawił się ich tajemniczy wróg.
– Co z królem? – zwrócił się do kuzyna.
– Doktor zabierze Jego Królewską Wysokość helikopterem do apartamentu w szpitalu Fahead.
Raif skinął głową. Mądre posunięcie. Zamachowiec nie znajdzie monarchy w jego pokojach. Król
nie będzie narażony na atak bombowy.
– Melduję, że helikopter jest już w powietrzu – powiedział kapitan Ronshan.
– To już się zdarzało – rzekła Kalila do Ann, patrząc porozumiewawczo na kuzyna. Oboje dobrze
wiedzieli, że dzisiejsza sytuacja była inna. Poprzednio były to ćwiczenia dla gwardii pałacowej albo
alarmy związane z zamieszkami dziejącymi się gdzieś z dala od pałacu. W Rayas nie zdarzały się [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl