[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Byle szybciej! Nie chcę, żeby Rob rościł sobie prawa do mojego syna!
Lenny skinął głową.
 W porządku. Ale muszę cię uprzedzić, że wiążą się z tym określone koszty,
nie wspominając już o moim honorarium. Strona przeciwna będzie chciała
wyciągnąć z ciebie jak najwięcej.
Mack wstał i sięgnął po kapelusz, szykując się do odejścia.
 Przede wszystkim trzeba ustalić miejsce pobytu Roba  rzekł.  Wynajmę w
tym celu prywatnego detektywa. Rob zwykle siÄ™ nie oddala zbytnio od miejsca, w
którym przebywał ostatnio, więc zlokalizowanie go nie powinno być trudne.
 Oczywiście.  Lenny odprowadził go do drzwi.  Nie wspomniałeś o Addy.
Jak siÄ™ wam wiedzie?
Mack skinął głową, kryjąc uśmiech.
 Dobrze  odparł.  Bardzo dobrze.
Lenny spojrzał uważnie na Macka.
 Coś takiego  mruknął i klepnął Macka po ramieniu.  Kto by pomyślał, że
taki stary byk jak ty znów się zakocha.
Zadie nie było już od czterech dni, dziewięciu godzin i dwudziestu dwóch
minut. Addy dokładnie to sobie obliczyła, bo cieszyła się każdą minutą, jaką
spędzała w kuchni, panując w niej niepodzielnie. Ale jej radość skończy się po
południu wraz z powrotem kucharki.
 Nie trzyj tak mocno  powiedziała Mary  bo wywiercisz dziurę w zlewie.
Addy upuściła ścierkę i rozejrzała się.
 Ustawiłam wszystko tak jak trzeba, na swoim miejscu, prawda?  zapytała.
 Nie przejmuj siÄ™ tak. To twoja kuchnia, nie Zadie.
Możesz nawet pomalować ściany na czerwono, jeśli ci przyjdzie taka fantazja.
Nikogo nie musisz prosić o pozwolenie.
 Faktycznie  przyznała Addy.  Tylko że Zadie urwałaby mi chyba głowę,
gdybym bez jej zgody choćby starła kurz z mebli.
Mary pokręciła głową.
 Aż dziw, że pozwoliłaś jej tak się tu rządzić. To ty jesteś żoną pana Macka i
panią domu. Przypomnij jej to, a zobaczysz, jak spuści z tonu.
 Tak sądzisz?  zapytała Addy z powątpiewaniem.
 Nie gadałabym po próżnicy  oświadczyła Mary.
 Nie chcę jej rozzłościć. W gruncie rzeczy ją lubię. Ale jest trochę za bardzo
zaborcza i chce rządzić w kuchni.
 Nie pozwalaj jej na to. Już dość się narządziła.
 No dobrze  zgodziła się Addy.  Ale musisz mi coś obiecać.
 Co?
 Po mojej śmierci pomaluj kuchnię na czerwono.
Mary zamrugała oczami i roześmiała się.
 Co też ci przychodzi do głowy!
Addy, mimo żartobliwego nastroju, ponownie sprawdziła, czy wszystko w
kuchni jest na swoim miejscu.
Dokonywała właśnie przeglądu półek w spiżarni, gdy usłyszała skrzyp
otwieranych drzwi. Wiedziała, że to Zadie, i zlękła się, słysząc, jak Zadie, wyraznie
rozzłoszczona, rzuca na stołek torbę z zakupami.
 Coś podobnego!  warknęła pod nosem.  Ktoś zostawił w zlewie ścierkę!
Addy przypomniała sobie poniewczasie, że nie powiesiła ścierki na suszarce,
tak jak to czyniła Zadie.
 Jak się czuje Mabel?  zapytała ją Mary.
 Już lepiej  odparła.
 Dziwne, że dłużej u niej nie zostałaś  zauważyła Mary.
 Przyjechała do niej córka z miasta i pobędzie z nią trochę. A ja tam miałam
roboty po uszy. Ta kobieta mieszka jak w chlewie. Musiałam wyszorować całą
kuchnię, by ugotować coś do jedzenia.
Addy usiłowała zamknąć drzwi. Na ten widok Mary wykrzywiła usta w
uśmiechu i przeszła obok.
 Wyobrażam sobie, jak pan Mack się ucieszy, że wróciłam  powiedziała
Zadie.  Biedaczek, pewno głodował.
 Jest najedzony jak bąk  powiedziała Mary, spiesząc Addy z pomocą.  Addy
karmiła go trzy razy dziennie.
Addy uśmiechnęła się, ale uśmiech zniknął z jej ust, gdy usłyszała ironiczne
 hmm Zadie. I doszła do wniosku, że już najwyższy czas przywołać Zadie do
porzÄ…dku.
 O, cześć, Zadie  powiedziała ze zdziwieniem, jakby nie zauważyła jej
obecności w domu i nie słyszała tego, co mówiła do Mary.  Jak się czuje Mabel?
Zadie wybałuszyła na nią oczy, a potem spojrzała na Mary, nie kryjąc
zaskoczenia.
 Już... dobrze... w porządku.
 Słusznie zrobiłaś, że wyrwałaś się stąd choć na krótko  rzekła Addy ze
skrzyżowanymi na piersi ramionami, uśmiechając się słodko  bo jak się jest na
każde skinienie, to zle się na tym wychodzi.
 To prawda  przytaknęła Zadie i znów spojrzała na Mary ze zdziwieniem.
Addy rozejrzała się wokół.
 Tak...  zaczęła z zadumą w głosie.  Te ściany aż się proszą o odnowienie.
Tymczasem w sercu Zadie narastał gniew.
 Nic im nie brakuje  rzekła.
 Kolor stanowczo wymaga odświeżenia  oświadczyła Addy.
 Kolor jest w sam raz  powiedziała Zadie.
 Wyblakły.  Addy spojrzała na Mary, która z trudem powstrzymywała się od
śmiechu.  A co ty o tym sądzisz? Nie uważasz, że ściany są szare?
 Ja lubię mocne barwy  rzekła Mary.  Ożywiają pomieszczenie.
Zadie wyglądała tak, jakby za chwilę miała eksplodować.
 Tu jest aż za dużo ożywienia  powiedziała.  Nie trzeba więcej.
 A na jaki kolor, Addy, chciałabyś te ściany pomalować?  zapytała Mary,
podgrzewając i tak już gorącą atmosferę.
Addy zmarszczyła czoło w zamyśleniu.
 Bo ja wiem... Na jakiś mocny. Wyrazisty. Może czerwień? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl