[ Pobierz całość w formacie PDF ]
torbÄ™ z zakupami, a drugÄ… pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ… GaylÄ™ i wyszli
ze sklepu.
- To nie było konieczne - powiedziała Gayla, kiedy sie
dzieli już w samochodzie. Z trudem panowała nad własnym
głosem.
- A czy ta baba musiała wygadywać takie głupoty? -
wściekał się Brett. - Przecież to same kłamstwa i ona na
pewno dobrze o tym wie.
- Masz rację. Ale jeśli sądzisz, że pomogłeś mi, obraża
jąc Mabel, to bardzo się mylisz. Za niecałe trzy miesiące
wystąpisz o rozwód i wyjedziesz z Braesburga, a tutejsze
plotki zupełnie przestaną cię obchodzić. Ale ja tu zostanę.
I jak myślisz, co wtedy Mabel Pettigrew będzie o mnie wy
gadywać?
Jej słowa nie dawały Brettowi spokoju. Gayla miała rację,
myślał. Za trzy miesiące wyjadę, a ona będzie musiała odpo
wiadać ludziom na wszystkie ich głupie pytania. O tym nie
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 109
pomyślałem, kiedy proponowałem jej małżeństwo. Tyle że
wtedy wydawaÅ‚o mi siÄ™, że ona też chÄ™tnie wyjedzie z Braes¬
burga.
Brett nie mógÅ‚ także zapomnieć paskudnych oskarżeÅ„ Ma¬
bel Pettigrew, potępienia w jej głosie i protekcjonalnego tonu,
jakim zwracała się do Gayli. Pomyślał sobie nawet, że Gayla
prawdopodobnie miała rację, kiedy go uprzedzała, że nikt
z mieszkańców miasteczka nie przyjmie jej zaproszenia do
Parker House. Postanowił dopilnować, aby tak się nie stało.
Zaprosił Johna Thomasa i pastora Browna do kawiarni
Gertie.
- Musicie mi pomóc - zaczął Brett, kiedy podano im
kawÄ™.
W kilku słowach opowiedział im o swoich planach reno
wacji zabytkowego centrum handlowego. Powiedział im tak
że, że postanowił zorganizować spotkanie właścicieli sklepi
ków i przedstawić im swoje propozycje.
- Ale mam kłopot z Gaylą - zakończył Brett. - Ona uwa
ża, że przez nią nikt na takie spotkanie nie przyjdzie.
Adwokat i pastor popatrzyli po sobie, a potem każdy
z nich wbił wzrok w swoją filiżankę z kawą.
- Przykro mi mówić coś takiego o moich parafianach, ale
Gayla ma chyba rację - odezwał się pastor. - Nikomu nawet
nie przyjdzie do głowy, że mógłby przyjąć jej zaproszenie.
Brett spojrzał pytająco na Johna Thomasa.
- Obawiam się, że wielebny Brown się nie myli - wes
tchnÄ…Å‚ adwokat.
- Ale dlaczego? - zapytał Brett.
- To małe miasteczko - zaczął John. - Ludzie szybko wy
dajÄ… opinie, bardzo powoli zapominajÄ… i jeszcze wolniej wy-
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA
110
baczają. Matka Gayli nie miała najlepszej reputacji, więc kie
dy Gayla zamieszkała u Neda... No cóż, ludzie zaraz zaczęli
się domyślać najgorszego. A Ned jeszcze pogarszał sprawę.
Zamiast od razu dementować wszystkie plotki, pozwolił im
się rozrosnąć, aż wreszcie zaczęły żyć własnym życiem.
- A niech to diabli porwą! - Brett uderzył otwartą dłonią
w stolik. Brzęknęły filiżanki. - To nieuczciwe. Gayla nie za
służyła sobie na takie traktowanie.
- Ty też raczej jej nie pomogłeś. - John znacząco spojrzał
na Bretta.
Brett wiedział, że adwokat ma absolutną rację. Dopiero
tamta nieszczęsna rozmowa z Mabel Pettigrew uświadomiła
mu, ile spekulacji wywołał jego pospieszny ożenek z Gaylą.
Ze szkodą dla Gayli, oczywiście.
- Raczej nie - mruknÄ…Å‚ Brett - ale mam zamiar to zmie
nić. I dlatego właśnie zaprosiłem was tutaj, a nie do do
mu. Nie chciałbym, aby Gayla się o tym dowiedziała. - Brett
położył na stoliku przygotowaną przez Gaylę listę gości. - To
są ludzie, których Gayla zamierza zaprosić. Wy ich wszy
stkich dobrze znacie. Chciałbym, żebyście użyli swoich wpły
wów i namówili ich, żeby przyszli na spotkanie do Parker
House.
- Czy sądzisz, że dzięki temu mieszkańcy Braesburga
zmienią zdanie o Gayli? - zapytał z powątpiewaniem John.
- Nie - odrzekł Brett. - Ale to dopiero początek.
Przez następny tydzień trwały przygotowania. Brett i Gay
la sfotografowali wszystkie stare sklepy, powiększyli odbitki,
żeby móc pokazać gościom szczegóły. Brett nakłonił Gaylę,
aby poszperała trochę w fatalnie zaniedbanym miejskim ar-
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA
111
chiwum. Udało jej się znalezć kilka fotografii przedstawiają
cych centrum miasta na samym poczÄ…tku jego istnienia. Sam
Brett przeglądał foldery turystyczne w poszukiwaniu infor
macji o innych małych miasteczkach, które zaproponowały
klientom podobne rozwiązania i odniosły sukces. Kiedy wre
szcie zebrali wszystkie materiały, jakie Brettowi wydały się
niezbędne, zrobił z nich odbitki i dla każdego z gości przygo
tował osobny pakiet.
Gayla wysłała zaproszenia do sześciu rodzin, w których
posiadaniu znajdowały się sklepiki. Modliła się w duchu, żeby
je przyjęto.
Wreszcie nadszedł ten wieczór. Gayla potwornie się dener
wowała. Uznała, że w salonie goście będą się czuli swobod
niej niż w jadalni, toteż tam właśnie postanowiła ich umieścić.
Oczywiście gdyby mimo wszystko się zjawili. Nakryła stół
koronkowym obrusem pani Parker, ustawiła na nim mnóstwo
deserów i nastawiła ekspres do kawy. Na każdym krześle
położyła przygotowany przez Bretta folder.
Dokładnie wtedy, kiedy wszystko było już przygotowane
na przyjęcie gości, zadzwonił dzwonek. Gayla drgnęła jak
oparzona.
- Coś mi się zdaje, że idą ci goście, którzy, według ciebie,
mieli się nie pojawić - zażartował z niej Brett.
- Chyba tak - mruknęła Gayla. Nie wiadomo dlaczego
nagle zrobiło jej się niedobrze. - Czy nie miałbyś nic prze
ciwko temu, żebym poczekała w kuchni? Jeśli będziesz cze
goś potrzebował, zawsze możesz mnie zawołać.
- Chciałabyś zrezygnować z takiej zabawy? - Brett wziął
Gaylę pod rękę. - Przede wszystkim musisz mnie przedstawić
tym ludziom.
czytelniczka
scandalous
112 TESTAMENT NEDA PARKERA
Gayla poszła z nim do holu. Zmusiła się do uśmiechu. Na
progu stała Mabel Pettigrew. Brett musnął dłonią ramię Gayli,
chcąc dodać jej otuchy.
- Dzień dobry, pani Pettigrew - powiedział, witając groz
ną damę. - Bardzo się cieszę, że przyjęła pani nasze za
proszenie.
Zauważył stojącego za plecami Mabel niepozornego męż
czyznÄ™.
- Pan pewnie jest mężem Mabel - domyślił się Brett. -
Gayla bardzo wiele mi o panu opowiadała. Mówi, że robił pan
najpiękniejsze meble w całym stanie.
Pan Pettigrew najpierw się skrzywił, ale potem z zaintere
sowaniem spojrzał na Gaylę.
Wkrótce przyszła następna para, a za nią jeszcze jedna.
Gayla nie potrafiła ukryć zdumienia. Wszystkich po kolei
przedstawiaÅ‚a Brettowi: Baxterów, Collierów, Masonów, Bro¬
ussardów i Grantów. Wprawdzie goście nie okazywali jej
sympatii, ale przynajmniej przyjęli zaproszenie. Już za to
samo Gayla była im niezmiernie wdzięczna.
Wszystkich przybyłych prowadziła do salonu i zapraszała
do stołu ze słodyczami, po czym wskazywała przeznaczone
dla nich miejsca. Właśnie miała sama usiąść, kiedy znów
rozległ się dzwonek. Zdziwiona Gayla poszła otworzyć drzwi.
W progu stała Mary Frances Farnsley, samozwańcza pierwsza
dama Braesburga.
- Mam nadzieję, że się nie spózniłam - powiedziała Mary
Frances, wkraczając do Parker House jak do własnego domu.
-MusiaÅ‚am zostawić mojÄ… suniÄ™ pod opiekÄ… pani Singer. Pea¬
ches nie cierpi sama zostawać w domu.
Rozglądała się na wszystkie strony, a kiedy zorientowała
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 113
[ Pobierz całość w formacie PDF ]