[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po tej rozmowie Bella poczuła się jeszcze bardziej samotna.
Potrzebowała kontaktu z kimś bliskim. Zadzwoniła do Zoe.
I przeżyła kolejne zaskoczenie.
Och, Bella, jak się masz? Głos przyjaciółki aż wibrował z powodu
podekscytowania. Szukasz Kenta z konkretnego powodu?
Nie. Tylko że właśnie teraz trwałby nasz ślub i chciałam sprawdzić,
jak siÄ™ trzyma.
107
R
L
T
Jasne odparła ze zrozumieniem. Nagle Bella usłyszała, że
przyjaciółka mówi coś teatralnym szeptem.
Zoe, ktoÅ› u ciebie jest?
Tak... mam gościa na kolacji.
Nowa nuta w głosie Zoe spotęgowała ciekawość Belli.
Czy to przypadkiem nie mężczyzna?
Zgadłaś. Bell, przepraszam, ale muszę kończyć, bo coś zaczęło się
przypalać. Cieszę się, że zadzwoniłaś i jesteś w dobrej formie.
Dobra, już się nie tłumacz. Uśmiechnęła się. Fajnie, że Zoe zaczęło
się układać. Gdybyś miała kontakt z Kentem, przekaż mu, że dzwoniłam.
Oczywiście. Powiem też, że o nim myślałaś.
Dzięki.
Przez mgnienie zastanawiała się, czy to nie Kent był tym tajemniczym
gościem, zwłaszcza że tak nagle zniknął. Dzisiaj się tego nie dowie.
W każdym razie ta rozmowa przynajmniej na chwilę oderwała ją od
przykrych myśli.
Jednak gdy odłożyła telefon i opadła na łóżko, natychmiast ogarnęło ją
przygnębienie. Wyszło po prostu fatalnie znowu się zakochała. Jeszcze
bardziej niż kiedyś.
Wystarczył tydzień. A te trudne sytuacje gdy zatrzymała ich policja, a
potem nocowali w jednym pokoju zbliżyły ich jeszcze mocniej. Jej nadzieje
odżyły.
Potem nastąpiła niezapomniana wspólna noc. I cudowne wspomnienia.
Gdy tylko zamknęła oczy, jak żywe powracały tamte chwile. Znów
czuła smak jego pocałunków, upojny dotyk jego ciała, wymarzoną bliskość.
W końcu.
Jęknęła z żalu nad sobą, bezradnie rozkładając ręce. Niechcący zrzuciła
108
R
L
T
coÅ› z szafki.
Przekręciła się na bok, popatrzyła na podłogę. Muszelka.
Muszelka znaleziona przez Damona na plaży.
Podniosła ją, wzdychając. Oparłszy się na łokciu, przesuwała palcami
po lekko karbowanej powierzchni.
Powiedział, że jest taka jak ona. Wydaje się delikatna i krucha, a jest
mocna i dzielna.
Stwierdzenie bardzo dalekie od prawdy.
Wcale nie jest dzielna. Jedyne, czego pragnie, to znów znalezć się w
jego ramionach. Tylko że zamiast coś zrobić, chowa się tutaj jak tchórz.
Nie poznawał sam siebie. Jak otumaniony krążył po pokoju, podczas
gdy dziewczyna, której pragnął, była tuż obok za ścianą.
To niepodobne do niego. Zawsze uważał siebie za człowieka czynu, a
teraz, choć tylko o niej myśli i pragnie jej mocno, nie umie zdobyć się na
śmiały ruch.
Nie pójdzie do niej.
Nie może tego zrobić, sama to powiedziała. Bardzo rozsądnie.
Zbyt wiele ich łączy, żeby potraktować to jako niezobowiązującą
przygodę, układ bez przyszłości. Nie może zachować się jak wtedy, gdy miał
osiemnaście lat. Rozbudzić jej nadzieje, a potem zniknąć.
Bella ma plan na życie: znalezć nową pracę, podróżować, z czasem
spotkać mężczyznę, który jest jej przeznaczony.
Musi przetrwać tę noc, a rano odwiezć Bellę na samolot.
Z rezygnacją zaczął rozpinać koszulę. Już ściągał ją przez głowę, gdy
ktoś zapukał do drzwi.
Poszedł otworzyć. Serce załomotało mu w piersi.
Bella.
109
R
L
T
Ja... zapomnieliśmy o kawie zaczęła, nieśmiało pokazując słoiczek
z kawą. Obiecałam ci wcześniej.
To fakt. Na szczęście udało mu się zachować zimną krew.
Wejdziesz?
Dzięki.
Przepuścił ją do środka. Szła przed nim, długonoga i smukła jak trzcina.
Poczuł delikatny zapach jej perfum. Pod światłem lampy jej włosy zajaśniały
złocistym blaskiem. Ledwie się pohamował, żeby nie wziąć jej w ramiona.
Bella podeszła do czajnika, włączyła go.
Kubki są tutaj? Odwróciła się do Damona. Oczy jej błyszczały,
miała zaróżowione policzki i lekko rozchylone wargi. Rozpuszczone włosy
spadały na ramiona.
Przez chwilę stała jakby spłoszona, nagle coś się w niej zmieniło.
Właściwie kawę możemy odłożyć na pózniej, co?
Na pózniej?
Leciutko zakołysała biodrami, zaczęła iść w jego stronę.
Chyba nie każesz mi odejść?
Ale sama... ustaliliśmy...
Podeszła jeszcze bliżej. Zabrakło mu powietrza. Poczuł zapach jej
szamponu.
Wiem, ale kobieta ma prawo zmienić zdanie.
Te ogniki w jej oczach. Znów była zuchwałą siedemnastolatką, jego
BellÄ….
Lekki rumieniec ożywiał jej policzki, uśmiechała się zadziornie.
Zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
Chcę tego. Wiem, że zle robię, ale trudno. Nie będziesz na tyle długo,
żebym wpadła w nałóg.
110
R
L
T
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Jej dłonie błądziły po jego
piersi, rozpalajÄ…c go, budzÄ…c rozkoszny dreszczyk.
O jedno tylko proszę. Jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy, nie
zaczynajmy od nowa.
Jej śliczne zielone oczy zalśniły.
Ta ostatnia noc oznacza koniec. Zgoda?
Nie. Nie chciał się na to zgadzać.
Postawiła sprawę bardzo rozsądnie.
Pragnął wyznać, że ją kocha. Powiedzieć to na głos. Wyobrażał sobie,
że to zrobił. Te słowa wszystko by zmieniły.
Na całe życie.
Ale Bella nie widzi ich wspólnej przyszłości. Proponuje mu dokładnie
to, co on proponował kilka dni temu. Noc bez zobowiązań. Jedna noc.
Mądra dziewczyna. Bardzo trzezwo myśląca. Nie może ryzykować, nie
chce. Co z tego, że on znalazł się na krawędzi i jest rozdarty?
Gdyby mógł ręczyć za siebie, wybór byłby prosty. Jednak bardzo się
różnią, poza tym nie zapewni jej stabilizacji i bezpieczeństwa.
Masz rację odezwał się nie od razu. Ale myślę...
Zaczęła obsypywać pocałunkami jego pierś, wybijając go z toku
rozumowania.
Za dużo myślisz wyszeptała tuż przy jego ustach, a potem zarzuciła
mu ręce na szyję i pocałowała gorąco.
Już nie pamiętał, co chciał powiedzieć. Zatracili się w pocałunkach.
111
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Tej nocy czuła głęboką więz ze wszystkimi, którzy zmagali się ze
świadomością nadchodzącego rozstania z ukochaną osobą, nieuniknionego z
powodu wojny czy innej wyższej konieczności.
Noc zapowiadająca pożegnanie.
Tyle się za tym kryło, lecz nie mieli odwagi ubrać tego w słowa.
Wiele razy chciała powiedzieć Damonowi, że go kocha, jednak
milczała. Bała się, że uzna to za manipulację, sposób, żeby go zatrzymać.
A przecież każda kobieta wie, że nie zatrzyma kogoś, kto pragnie być
wolny.
Nie budząc Belli, podszedł do okna i zapatrzył się w ciemne niebo bez
gwiazd. W duszy miał czarną pustkę. Jak ktoś mógł uznać, że pożegnalny
seks to dobry pomysł?
Dotąd lubił pożegnania. %7łegnał Willarę, Australię, ojca...
Pożegnanie oznaczało wolność, nowe perspektywy, odrzucenie tego, co
było dotąd, i rozpoczęcie nowego rozdziału życia.
Z kobietami też nigdy nie wiązał się na dłużej, z góry zakładał, że gdy
przyjdzie pora, zakończy znajomość bez problemu.
Co oczywiście nie miało odniesienia do Belli. Pożegnanie z nią to
trudna sprawa. Teraz nawet bardziej niż w czasach chmurnej młodości.
Wtedy błagała, by nie odchodził. Teraz po prostu go uwiodła.
Powiedziała, że będą razem zbyt krótko, żeby zdążyła się przyzwyczaić.
Przez te dziesięć lat nabrała życiowej mądrości. A on niczego się nie
nauczył.
O której masz samolot? zapytał, gdy rano Bella podała mu kubek z
112
R
L
T
parujÄ…cÄ… kawÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]