[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amy postąpiła kolejne dwa kroki naprzód obecnie od stwora dzieliła ją odległość
wyciągniętej ręki. Szybkim, płynnym ruchem uniosła broń, wymierzyła i wypaliła pro-
sto w pierÅ› stwora raz, drugi i trzeci.
Dziwoląg zatoczył się chwiejnie w tył, pchnięty impetem trafiających w jego ciało
kul. Rąbnął ciężko w jedną z maszyn; jego bezładnie machające ręce przestawiły kil-
ka dzwigni. W całym pomieszczeniu zawrzało koła i tryby zaczęły się obracać, pasy
transmisyjne przesuwać, a brzęczące łańcuchy nawijać z jednego stalowego bębna na
drugi.
191
Dziwoląg nie upadł. Krwawił z trzech ran w klatce piersiowej, ale w dalszym ciągu
trzymał się na nogach. Odsunął się od wielkiej maszyny i zaczął iść w stronę Amy.
Joey krzyknÄ…Å‚.
Z głośno bijącym sercem Amy uniosła broń, ale nie naciskała spustu. Czekała.
Potwór był tuż tuż. Chwiał się na nogach, oczy miał mętne, z ust płynęła ślina zmiesza-
na z krwią. Amy czuła jego cuchnący oddech. Stwór zamachnął się jedną ręką, usiłując
rozpłatać jej twarz, ale chybił o dobrych parę cali.
Wreszcie, kiedy była absolutnie pewna, że nie zmarnuje naboju, Amy łagodnie ścią-
gnęła spust, posyłając kolejną kulę prosto w twarz odrażającego stwora.
Dziwoląga ponownie odrzuciło do tyłu. Tym razem runął bezwładnie na cięż-
ki, główny łańcuch transmisyjny sterujący przesuwem wagoników w pomieszczeniu
powyżej. Ostre zęby łańcucha zaczepiły o jego ubranie. Silne szarpnięcie zbiło stwo-
ra z nóg, a przesuwający się łańcuch pociągnął go w głąb wąskiego przejścia, z dala od
Amy i Joeya. Stwór kopał i wył, ale nie mógł się uwolnić.
Nogawki spodni zmieniły się w strzępy, gdy szorował ciężko nogami po ziemi,
a w chwilę potem to samo stało się ze skórą jego ud i łydek. Lewa ręka uwięzia na mo-
ment, gdy łańcuch przeszedł pod, a następnie nad stalowym bębnem maszyna stanę-
ła na sekundę lub dwie, ale zaraz potężne silniki ponownie wprawiły w ruch gruby łań-
cuch. Aapa stwora przypłaciła przejście prze bęben utratą kilku palców. W chwilę póz-
niej bestię pociągnęło z powrotem w kierunku Amy i Joeya.
Istota nie próbowała już walczyć z wlokącym ją łańcuchem nie miała sił, by sta-
wiać opór bezlitosnemu mechanizmowi. Teraz wyła w agonii, miotała się spazmatycznie,
zdychała. Mimo to mijając ich machnęła łapą, usiłując dosięgnąć kostki Amy. Chybiła,
ale jej szpony przebiły nogawkę dżinsów Joeya. Chłopiec krzyknął i upadł. Zaczął prze-
suwać się wraz z dziwolągiem, ale Amy zareagowała błyskawicznie. Schwyciła chłopca
i przytrzymała go mocno.
Aańcuch znowu zatrzymał się na chwilę, a stwór zastygł w bezruchu; ta makabrycz-
na próba sił trwała przez kilka sekund, aż wreszcie jeden ze szponów stwora złamał się,
materiał spodni Joeya pękł z głuchym trzaskiem, łańcuch znów zaklekotał metalicz-
nie i powlókł dziwoląga dalej. Jego ciało było bezlitośnie rzucane, ciskane i obijane jak
szmaciana lalka, aż w końcu trafiło między tryby głównego koła napędowego, którego
zęby wielkości męskich kciuków rozdarły mu gardło, aż w końcu stanęły zablokowane.
Teraz potwór był zupełnie nieruchomy i bezwładny...
Amy cisnęła na ziemię pistolet zabrany naganiaczowi.
Joey patrzył na nią rozszerzonymi wskutek szoku oczyma.
Nie bój się powiedziała.
Rzucił się jej w ramiona i przytulił mocno.
192
Przepełniona szczęściem pomimo otaczających ją ze wszystkich stron upiornych,
krwawych koszmarów, rozkoszując się upojną świadomością życia, Amy zdała sobie
sprawę, iż naganiacz mylił się twierdząc, że Bóg nie mógł jej pomóc. Bóg jej dopomógł.
Bóg albo jakaś istniejąca we wszechświecie moc, określana niekiedy tym właśnie mia-
nem. Był z nią teraz.
Czuła Jego obecność u swego boku. Nie był jednak taki, jakim widziała Go mama.
Nie był mściwym Bogiem, nakładającym na ludzi tysiące praw, wedle których mieli po-
stępować, i srogo karzącym za byle przewinienie.
On był po prostu... esencją dobra i miłości.
Był opiekuńczy i troskliwy.
I nagle ta szczególna chwila dobiegła końca, aura boskiej obecności przygasła, a Amy
westchnęła. Wzięła Joeya na ręce i wyniosła go z Tunelu Strachu.
Posłowie
W roku 1980, kiedy moje powieści nie zaczęły jeszcze pojawiać się na listach best-
sellerów, wydawnictwo Jove Books poprosiło mnie o napisanie nowelizacji scenariu-
sza Larry ego Blocka (ale nie Lawrence a Blocka, który pisze doskonałe powieści krymi-
nalne i sensacyjne, innego Larry ego Błocka, specjalisty do scenariuszy filmowych) któ-
ry miał zostać przeniesiony na ekran przez Tobe Hoopera, młodego reżysera, znane-
go przede wszystkim z niskobudżetowego horroru Teksańska masakra piłą mechanicz-
ną. Zawsze uważałem, że przemiana scenariusza w powieść może być interesującym
i trudnym wyzwaniem, toteż postanowiłem je podjąć. Prawdę mówiąc moją motywa-
cją były również względy finansowe, bowiem suma, jakami zaproponowano, była dużo
hojniejsza niż wynagrodzenie jakie otrzymywałem za własne powieści. Kiedy podpisa-
łem umowę na napisanie Tunelu Strachu, stopień inflacji wynosił osiemnaście procent,
zaś stopa procentowa dużo powyżej dwudziestu i wszystko wskazywało, iż krach eko-
nomiczny był nieunikniony. Nie otrzymywałem kokosów za moje książki, ale stopnio-
wo, nieustannie piąłem się w górę i zarabiałem niezgorzej; niemniej zważywszy na sy-
tuację ekonomiczną oferta napisania Tunelu Strachu była dostatecznie hojna, abym nie
mógł się jej oprzeć.
Tak, czasami pisarze muszą pisać książki nie tylko dla samej sztuki, ale i dla pienię-
dzy. Musi tak być, jeśli mają mieć co założyć na nogi, nie chodzić głodni i nie mieszkać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]