[ Pobierz całość w formacie PDF ]

publicznie.
- Musi być pan wyrozumiały dla
tej biednej dziewczyny, która
znalazła się w tak
nieoczekiwanej sytuacji.
- Nie mogę być wyrozumiały.
Prawdę powiedziawszy, zły
jestem, że wykorzystano mnie, i
to w taki sposób.
- Chyba ktoś dzwonił - odezwał
się po chwili milczenia mój
przyjaciel. - Skoro ja nie
jestem w stanie zmienić
pańskiego podejścia do sprawy,
mam nadzieję, że adwokat,
którego pozwoliłem sobie
zaprosić, odniesie na tym polu
większe sukcesy.
Otworzył drzwi, wpuszczając do
środka damę i towarzyszącego jej
dżentelmena.
- Lordzie St. Simon -
powiedział Holmes - proszę
pozwolić przedstawić sobie
państwa Moultonów. Panią
Moulton, jak sądzę, miał pan już
okazję poznać.
Na widok nowo przybyłych nasz
klient zerwał się na równe nogi
i zamarł bez ruchu. Stał ze
wzrokiem wbitym w ziemię i
dłonią założoną za kieszeń,
stanowiąc doskonały obraz
urażonej godności. Dama
postąpiła krok do przodu,
wyciągając ku niemu dłoń, ale
on nadal nie podnosił oczu.
Było to rozsądne posunięcie,
gdyż wyraz jej twarzy mógłby
łatwo skruszyć twardsze, niż
jego, sumienie.
- Jesteś zły na mnie, Robercie
- powiedziała. - Nie przeczę, że
masz wszelkie po temu powody.
- Nie przepraszaj - odparł
kwaśno lord St. Simon.
- Och, wiem, że potraktowałam
cię okrutnie i że najpierw
powinnam była z tobą
porozmawiać. Ale od momentu, gdy
zobaczyłam Franka, nie
wiedziałam, co mówię czy robię.
Do tej pory nie mogę się
nadziwić, że nie zemdlałam w
kościele.
- Może woli pani, byśmy z
przyjacielem wyszli, póki nie
skończy pani wyjaśnień -
zaproponował Holmes.
- Jeśli mogę się wtrącić -
rzekł milczący dotąd nowo
przybyły - to uważam, że wokół
tej sprawy zebrało się i tak
zbnyt wiele tajemnic. Jeśli o
mnie chodzi, nie mam nic
przeciwko temu, by cała Europa
do spółki z Ameryką znały
prawdę.
Był niezbyt wysoki, ale
zgrabny, o opalonej twarzy,
ostrych rysach i żywym
usposobieniu.
- I tak wreszcie muszę o
wszystkim powiedzieć - zgodziła
się z nim kobieta. - Frank i ja
spotkaliśmy się w 1881 roku w
obozie Mc Quire w pobliżu
Rockies, gdzie tata prowadził
prace. Zaręczyliśmy się, ale
pewnego dnia tata trafił na
żyłę, stając się bogaty, podczas
gdy działka Franka okazała się
całkowicie pusta. Im szybciej
tata się bogacił, tym szybciej
Frank biedniał. I w końcu tata
nie chciał więcej słyszeć o
naszych zaręczynach. Zabrał mnie
do Frisco, ale Frank nie
rezygnował tak łatwo. Pojechał
za nami i mimo przeszkód
spotykał się ze mną bez wiedzy
ojca, wiedząc, że to by go tylko
rozwścieczyło. Obiecał, że nie
spocznie, dopóki nie dorówna
ojcu, a ja przyrzekłam mu, że
będę na niego czekać i nie wyjdę
za innego. W końcu
zdecydowaliśmy się pobrać w
tajemnicy, zachowując całą rzecz
w sekrecie, dopóki Frank po mnie
nie przyjedzie. Tak też
zrobiliśmy i Frank pojechał
szukać fortuny, a ja wróciłam do
ojca.
Dochodziły mnie o nim wieści,
że jest w Montanie, potem w
Arizonie, a na końcu w Nowym
Meksyku. Potem długo nic i
wreszcie artykuł w gazecie o
tym, jak to obóz górników w tych
okolicach został zaatakowany
przez Apaczów. Wśród zabitych
znajdował się Frank. Na tę
wiadomość zemdlałam i przez
długie miesiące chorowałam.
Ojciec szukał porady u
najlepszych lekarzy, ale nie
przyznałam się, co jest powodem
mej słabości. Ponad rok nie
miałam żadnych wieści i nie
wątpiłam w to, że Frank nie
żyje. Po roku lord St. Simon
zjawił się w Stanach, potem ja w
Londynie i uzgodniliśmy, że się
pobieramy. Ale w głębi serca
czułam, że nikt inny i tak nie
zajmie w mym sercu miejsca,
które miał biedny Frank. Nie
można kierować swymi uczuciami,
ale można i należy swoimi
czynami. Poszłam do ołtarza ze
szczerym zamiarem poślubienia
lorda St. Simona i przekonaniem,
że będę tak dobrą żoną, jak
tylko potrafię.
Możecie wyobrazić sobie, co
czułam, gdy tuż przy ołtarzu
ujrzałam Franka wpatrującego się
we mnie z pierwszej ławki.
Pomyślałam z początku, że to
jego duch, ale gdy obejrzałam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marucha.opx.pl